aussie2002.blogspot.com
Poczta z Nigdy-Nigdy...: Dzień 33.
http://aussie2002.blogspot.com/2002/08/dzien-33.html
Czyli relacja z sześciotygodniowej podróży wokół zwykłej niezwykłej Australii. Sobota, 3 sierpnia 2002. Obudziliśmy się już w pełni dnia (9. W nienajlepszej formie. Zebraliśmy się dosyć szybko, bo słoneczko nieźle już podgrzewało nam wnętrze auta i bez śniadania ruszyliśmy dalej. Dopiero po ponad 100 kilometrach znaleźliśmy Rest Areę z dostateczną ilością cienia i na niej zatrzymaliśmy się na śniadanie. Potem pojechaliśmy dalej, chcąc po południu dotrzeć do Brisbane. Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom).
aussie2002.blogspot.com
Poczta z Nigdy-Nigdy...: Dla kogo?
http://aussie2002.blogspot.com/p/dla-kogo.html
Czyli relacja z sześciotygodniowej podróży wokół zwykłej niezwykłej Australii. Niniejszy blog powstawał z myślą o naszych najbliższych w Kraju, aby na bieżąco wiedzieli gdzie byliśmy, co robiliśmy i co się z nami działo. Należy go więc raczej traktować jako list pisany do rodziny, a nie jako przewodnik turystyczny. Jeśli natomiast zawarte tu informacje i zdjęcia komuś pomogą lub zachęcą do podróży na antypody - tym lepiej. Coś tam o mnie. Wyświetl mój pełny profil.
aussie2002.blogspot.com
Poczta z Nigdy-Nigdy...: Dzień 40.
http://aussie2002.blogspot.com/2002/08/dzien-40_10.html
Czyli relacja z sześciotygodniowej podróży wokół zwykłej niezwykłej Australii. Sobota, 10 sierpnia 2002. Po zarwanej nocy, odsypialiśmy do 10. I tam spędziliśmy całe popołudnie przechadzając się pomiędzy obiektami olimpijskimi i na koniec wraz z przewodnikiem zwiedziliśmy główny stadion. Następnie wróciliśmy do Władzi (której jeszcze nie było w domu, choć było już po 18. Deser ten przeciągnął się do 2. Wioska olimpijska Sydney 2000. Widok na City z wioski olimpijskiej. Coś tam o mnie.
aussie2002.blogspot.com
Poczta z Nigdy-Nigdy...: Dzień 36.
http://aussie2002.blogspot.com/2002/08/dzien-36.html
Czyli relacja z sześciotygodniowej podróży wokół zwykłej niezwykłej Australii. Wtorek, 6 sierpnia 2002. Noc była straszna. Temperatura spada do 0°C. Wstaliśmy dopiero po 9. Gdy zrobiło się ciut cieplej. Ciut, to wcale nie znaczy, że ciepło. Zmarznięci, ruszaliśmy się tak niemrawo, że do drogi byliśmy gotowi dopiero po 12. Ruszyliśmy w stronę Gór Błękitnych. Po drodze zrobiliśmy tylko postój na ugotowanie kolacji i około 23. Winnica w okolicy Stanthorpe. Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom).
aussie2002.blogspot.com
Poczta z Nigdy-Nigdy...: Dzień 38.
http://aussie2002.blogspot.com/2002/08/dzien-38.html
Czyli relacja z sześciotygodniowej podróży wokół zwykłej niezwykłej Australii. Czwartek, 8 sierpnia 2002. Wstaliśmy wcześnie i około 8. Byliśmy już w drodze do Canberry. Po drodze zatrzymaliśmy się na śniadanie i na miejsce dotarliśmy parę minut po 10. Od razu skierowaliśmy się w stronę Parlamentu. Przejeżdżając po drodze przez sztuczne jezioro Burley Griffina. Z bijącą z niego na 147 metrów fontanną ( Capitan Cook Memorial Water Jet. I pojechaliśmy do Civic Centre. I ruszyliśmy do Sydney. Coś tam o mnie.
aussie2002.blogspot.com
Poczta z Nigdy-Nigdy...: Dzień 35.
http://aussie2002.blogspot.com/2002/08/dzien-35.html
Czyli relacja z sześciotygodniowej podróży wokół zwykłej niezwykłej Australii. Poniedziałek, 5 sierpnia 2002. Po pobudce i codziennościach, zdecydowaliśmy się zobaczyć Dreamworld. Czyli coś w rodzaju Disneylandu. Podróż tam zabrała nam około kwadransa i o 10. Byliśmy już w środku. Spędziliśmy tam niemal cały dzień, bo aż do zamknięcia o 17. Około 100 kilometrów od celu znaleźliśmy Rest Areę na której spędzimy noc. Jest bardzo zimno. Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom). Coś tam o mnie.
aussie2002.blogspot.com
Poczta z Nigdy-Nigdy...: Dzień 39.
http://aussie2002.blogspot.com/2002/08/dzien-39.html
Czyli relacja z sześciotygodniowej podróży wokół zwykłej niezwykłej Australii. Piątek, 9 sierpnia 2002. Po krótkiej nocy na bardzo fajnym kempingu, obudziliśmy się około 8. I zebrawszy się ruszyliśmy do centrum Sydney. Po dojechaniu na miejsce zostawiliśmy campera w The Rocks. I poszliśmy do miasta. Najpierw weszliśmy na Harbour Bridge. A następnie przez Circural Quay. Którą zwiedziliśmy z przewodnikiem. Następnie przeszliśmy się centrum handlowym, aż do Queen Victoria Building. Widok z The Rocks na Operę.
aussie2002.blogspot.com
Poczta z Nigdy-Nigdy...: Dzień 34.
http://aussie2002.blogspot.com/2002/08/dzien-34.html
Czyli relacja z sześciotygodniowej podróży wokół zwykłej niezwykłej Australii. Niedziela, 4 sierpnia 2002. Wstaliśmy jeszcze po ciemku, bo o 5. I po szybkim śniadaniu i zebraniu się pojechaliśmy do portu z którego popłynęliśmy oglądać wieloryby, a dokładnie Humpbacki. Na miejsce przybyliśmy około 16. Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom). Coś tam o mnie. Wyświetl mój pełny profil. Szablon Znak wodny. Obsługiwane przez usługę Blogger.
aussie2002.blogspot.com
Poczta z Nigdy-Nigdy...: Dzień 37.
http://aussie2002.blogspot.com/2002/08/dzien-37.html
Czyli relacja z sześciotygodniowej podróży wokół zwykłej niezwykłej Australii. Środa, 7 sierpnia 2002. Mróz nas nie zabił, a był mróz. Nasz pomysł na przetrwanie tej syberiady był taki, że połączyliśmy nasze dwa śpiwory w jeden i wzajemnie się grzejąc (już widzę te sprośne uśmieszki i pomrukiwania) spędziliśmy noc we względnym komforcie. Myślę, że dosyć pomocne było tu ogrzewanie gazowe, gdyż na kolację jedliśmy grochówę. Po zebraniu się do kupy, ruszyliśmy w dalszą drogę do Katoomby. Trochę się odświeży...